<<< menu     <<< wstecz


   DOKUMENTACJA
 

Rok 1953

Emil Zegadłowicz
współautorka: Maria Koszyc

Domek z kart

Inscenizacja i reżyseria: Erwin Axer
Dekoracje i kostiumy: Mikołaj Portus
Premiera 30.IV.1953

Jest to, jak dotychczas, chyba jedyna sztuka o czasach przedwrześniowych. Aż dziw, że do tej pory nasi pisarze dramatyczni, tak chętnie sięgający do historii, ten najbliższy i jeszcze żywy w pamięci a jednak już historyczny okres utrzymują poza zasięgiem swych zainteresowań. Niewątpliwie "Domek z kart" nie otrzymał ostatecznego szlifu autora (zmarłego w r.1941) i teatr miał słuszne prawo tekstowego dopracowania niejednej sceny. Ale sprawa godna była wysiłku, bo sztuka posiada duże wartości.

Ma też zresztą i braki. Największy z nich to ten, że walkę z sanacją pokazuje tylko od strony postępowej inteligencji. Ruchu robotniczego, który przecież był główną siłą i ośrodkiem tej walki, nie tylko nie widzimy na scenie, ale się nawet o nim nie mówi.

Jest to niewątpliwie wykrzywienie rzeczywistości historycznej. Wyrazicielami antysanacyjnego oporu są w sztuce postępowy publicysta i malarz Bruno Sztorc (grany przez Tadeusza Białoszczyńskiego) i trzej dziennikarze (grają: Henryk Borowski, Szczepan Baczyński i Bogdan Niewinowski). Wszyscy oni walczą raczej z pozycji sympatyków frontu ludowego niż świadomych komunistów.[...]

Z mocnej i celnej politycznie sztuki Zegadłowicza Teatr Współczesny zrobił świetne przedstawienie. Erwin Axer poprowadził wzorowo grę całego zespołu.

Monika Warneńska,
Życie Warszawy 8.V.1953 r.

Jeszcze dwie co najmniej zalety ma reżyseria Axera w przedstawieniu "Domek z kart". Potrafił on doskonale wydobyć dramatyzm sztuki i jej ostrze satyryczne. Nie było to rzeczą łatwą, a w dodatku najtrudniej było stopić oba te elementy w jednolitą całość. "Domek z kart" jest przecież wstrząsającym dramatem, a jednocześnie gryzącą, pełną ironii satyrą. Trzeba wielkiego smaku artystycznego, taktu i dyskrecji, aby nigdzie nie popaść w przesadę i przejaskrawienie, aby prawdziwy dramat nie stał się płytkim melodramatem lub symbolicznym mętniactwem, a subtelna ironia nie przemieniła się w wulgarne wyśmiewanie się. Ogromnego wyczucia politycznego wymagało też właściwe wycelowanie ostrych sformułowań politycznych w dialogach, aby ostatnie słowo należało zawsze do nas, aby widownia przyjmowała brzmienie sztuki jednoznacznie.

Roman Szydłowski,
Teatr 1-15.VII.1953 r.

Zaledwie kilka miesięcy dzieli nas od premiery "Domku z kart" Emila Zegadłowicza. W tym krótkim czasie sztuka o wrześniu zyskała sobie uznanie widzów, pozytywne, a niekiedy wręcz entuzjastyczne oceny krytyków, nagrody państwowe dla reżysera i najlepszych wykonawców. Wytwórnia Filmów Dokumentalnych w Łodzi utrwala obecnie przedstawienie Teatru Współczesnego na taśmie filmowej.

Edmund Gonczarski,
Po prostu 1.IX.1953 r.

Min. Sokorski w jednym ze swoich ostatnich przemówień powiedział, że chciałby zobaczyć takiego, który dostałby się na przedstawienie "Domku z kart" do Teatru Współczesnego bez protekcji. Rzeczywiście sztuka nie schodzi z afisza już dwa miesiące, a przedstawienia ciągle jeszcze odbywają się przy widowni wypełnionej po...miejsca dostawne. Nie przeszkadzają temu wcale lipcowe upały, chociaż różnica temperatury między salą teatralną a łaźnią parową jest minimalna.

Stanisław Mędelski,
Gazeta Pomorska 10.VII.1953 r.