Z ręką na gardle. Piosenki z repertuaru Ewy Demarczyk.
Och, Marcello!, Reda Paweł Haddad, Teatr dla Wszystkich, 14.08.2023

O spektaklu „Dolce vita” Julii Holewińskiej i Kuby Kowalskiego w reż. Marcina Hycnara w Teatrze Współczesnym w Warszawie pisze Reda Paweł Haddad.

Pomimo gorącego lata, w Warszawie wszystkie drogi prowadzą do teatru. Teatr Współczesny inauguruje sezon 2023/24.

Jak w „Kartotece” Różewicza

Bohater, który nie posuwa akcji do przodu; główne miejsce akcji to łóżko, w którym w swojej bierności Bohater (Marcello) trwa. Akcja – odwiedzają go różni ważni ludzie z jego życia: kobiety… rodzice, szef. To życie współczesnego pracownika agencji reklamowej, z „warszawką”, Placem Zbawiciela i ukrytą ambicją niespełnionego artysty w tle. Bohater po pracy pisze książkę. Czy uda mu się dołączyć do panteonu wielkich nazwisk swojego pokolenia, czy może jak w cytowanym poemacie Ginsberga

„Widziałem najlepsze umysły mego pokolenia zniszczone szaleństwem, głodne histeryczne nagie (…)”*

dołączy do grupy opisanej wyżej? Dolce vita to podobno włoska specjalność – osładzanie sobie każdej chwili życia.

Pierwsze, co rzuca się w oczy, to zaskakująco funkcjonalna, niezawodna i błyskotliwa scenografia (Martyna Kander). Widzimy mini wersję Placu Zbawiciela z licznymi skrzynkami i skrytkami, z których wypełzają dramatis personae oraz obowiązkowe łóżko. Następnie szybko łapiemy rytm opowieści i czujemy, że reżysersko opiekuje się nami artysta z wyczuciem teatralnej narracji (Marcin Hycnar). Świetne kostiumy (Anna Adamek), nienachalny dźwięk (Mateusz Dębski) i dobre światło (Karolina Gębska) to silne atuty tego udanego przedstawienia i jednocześnie, dla nas widzów, najważniejszy smak tych teatralnych słodkości to…

Aktorzy w „Dolce vita”

Lubię myśleć o Teatrze Współczesnym jak o drugim w Warszawie Teatrze Narodowym. Biorę tu pod uwagę jakość przedstawień, dobrą teatralną literaturę i konkretne, aktorskie rzemiosło. Hycnar w obsadzie „Dolce vita” ma kilka pokoleń aktorów występujących na scenie teatru przy ulicy Mokotowskiej. Zaczynam od Joanny Jeżewskiej w roli Matki. Jest iskrząca, interesująca formalnie, dowcipna i pełna życia. Matce towarzyszy rewelacyjny Leon Charewicz w roli Ojca i Pana z Zakładu Pogrzebowego. Głębię swojej roli Charewicz buduje powoli, delikatnie, puszcza do nas oko, ale gdy na końcu tańczy… tam jest cały wdzięk dolce vita! Mariusz Ostrowski (Szef) zaskakuje zwierzęcym konkretem. Od razu lubimy tego faceta. Wie czego chce i idzie po swoje. Ostrowski gra w stylu bohaterów z filmów Guya Ritchiego. Brutal, ale z klasą. Duże wrażenie robi mocna (a kiedy trzeba też stonowana), zawsze bezbłędna, wielobarwna i wielopostaciowa Katarzyna Dąbrowska, a także przewrotna, przykuwająca spojrzenie, prawie brechtowska, bardzo plastyczna Monika Pawlicka i – last but not least – Iga Szubelak – studentka Wydziału Aktorskiego AT, z ciekawą energią i temperamentem w roli Pauli. Zaskakujący jest bardzo dynamiczny i charyzmatyczny Marcin Bubółka. Scena gdzie Bubółka jest Facebookiem jest rewelacyjna! Ten aktor ma power! Podobnie Szymon Roszak, korpulentny, misiowaty słodziak, bardziej wyważony i chłodno, konsekwentnie precyzyjny; umiejętnie, inteligentnie, i co w życiu w wersji dolce vita szczególnie ważne, z wdziękiem partneruje.

A Bohater? Marcello?

A Marcello daje radę! Nie jest łatwo zagrać everymana, który nie działa, właściwie to nie wie czego chce, na co ma ochotę i dokąd zmierza. Nawet Mastroianni w „Osiem i pół” nie miał łatwego zadania, pomimo, że pracował z samym Fellinim. Filip Kowalczyk jest bystry, świetnie „opowiada” swojego bohatera i doskonale w każdej scenie dialoguje; tworzy przestrzeń dla kreacji partnerów, sam dobrze będąc ugruntowanym w kłączu tej historii.

Silną stroną spektaklu jest wyraźnie wyczuwalna zespołowość aktorów i ich intrygująca, bardzo energetyczna, iskrząca obecność. Widać, że aktorom po przerwie wakacyjnej chce się grać, a my widzowie jesteśmy stęsknieni ich gry. Nie ma tu nudy!

Inspirowane Różewiczem, Ginsbergiem i Fellinim przedstawienie Hycnara (tekst Julii Holewińskiej i Kuby Kowalskiego powstał w 2014 roku) to jeden z ciekawszych, wartych zobaczenia – obok spektakli, mieszczącego się także na Placu Zbawiciela Klubu Komediowego – portretów współczesnej Warszawy.

Życie jest jak zdrapka, trzeba mieć pazur**

Spektakl w reżyserii Marcina Hycnara ten pazur ma. Gdyby to teatralne „Dolce vita” było filmem, stałoby się klasyką, jak filmy z lat 70.-90. „Nie lubię poniedziałku” czy „Och, Karol”. Dlatego dopóki ten tytuł jest na afiszu, osłódźmy sobie wieczór i zawędrujmy skosztować słodkiego życia na scenie Teatru Współczesnego.

Link do źródła>>

Deklaracja dostępności