Laborantka
Powtórka z eugeniki , Joanna Dominika Ładyżyńska, Dziennik teatralny , 05.09.2025
Niedaleka przyszłość, sterylne, przeszklone laboratorium, biały fartuch, jałowy i perfekcyjnie wyprasowany- czy w takiej atmosferze może narodzić się miłość? Okazuję się że jednak może... nawet w takim miejscu- laboratorium hematologicznym bo tam rodzi się uczucie między dwojgiem młodych ludzi – Beą zakochaną w literaturze laborantką a Aronem-młodym mężczyzną o arystokratyczno - pisarskim rodowodzie.
W spektaklu wyreżyserowanym przez Annę Gryszkównę jesteśmy świadkami narodzin związku tych dwojga młodych ludzi. Osób które mimo wielu dzielących różnic takich jak: pochodzenie , statut materialny, rodzinne środowisko wyróżnia wysoki rating genów. Wszak przyszłość pokazana na scenie jest czasem gdy rodowód każdego obywatela podlega ujęciu w skale ratingową genów.
Przyszłość podporządkowana jest jednemu – dążeniu do wyeliminowania że społeczeństwa osób obciążonych chorobami przodków. Wnikliwa analiza genów dziadków i pradziadków, surowe kryteria oceny stają się priorytetem w planowaniu rodziny, decyzji o prokreacji a nawet doborze personelu w korporacjach. Państwo wciela ten przerażający system w życie czyniąc z niego nadrzędny mechanizm w rządzeniu krajem.
W takiej ogólnej atmosferze żyją Bea i Aron wstępujący w związek małżeński początkowo całkiem udany. Jednak przerażająca ideologia narodzona w laboratoriach medyczno- eksperymentalnych powolnie rozkłada więzi małżeńskie, wpływa na relację przyjacielskie, praz poglądy. W miarę rozwoju akcji śledzimy jak postawa głównej i tytułowej bohaterki przeobraża się z zagubionej, nieco nieśmiałej dziewczyny kochającej literaturę w chłodną w bezwzględną i pewną swojej sytuacji zawodowej doświadczoną laborantką.
Jak na doświadczoną pracowniczkę przystało-dobrze zna metody rejestracji i klasyfikacji krwi a także nie obce są jej luki w całym systemie klasyfikacji co pozwala jej na podwyższenie ratingu niektórych ale rzecz jasna nie bez materialnych korzyści, kalkulując cynicznie i chłodno Sugestywnie pokazuje to Elżbieta Zajko wcielając się w postać Bei- młodej kobiety która w imię ideologii zdecydowana jest poświęcić swoje małżeństwo a nawet życie dziecka. Obserwujemy jak propaganda płynąca telewizji i reszty środków masowego przekazu urabia ludzi, wpływa na ich myślenie i czyny. Wskazuje jak myśleć i jakie podejmować decyzje zalewając ludzi wywiadami i reportażami odpowiednio spreparowanymi aby ułatwić ludziom zaufanie ideologii organizacji społeczeństwa. Ideologii narzuconej niejako oddolnie ale mającej siłę stworzyć model społeczny niezwykle opresyjny stajacy się formą utopijnego totalitaryzmu.
Jednym który zachoruję dystans I podąża własną drogą jest starszy portier z laboratorium – były nauczyciel mający dystans do rzeczywistości która go otacza, nie goniący za awansem zawodowym żyjący spokojnie, posiadający własne zdanie i tzw. zdrowy rozsądek. W tej – tylko pozornie drugorzędnej roli zobaczyć można Leona Charewicza który gestem, spokojem, pewną powolnością ruchów kreśli postać człowieka będącego ponad wszelkimi systemami, nie ulegającego presji reklam i propagandowym treścią nawet mimo wysokiej ceny którą za to płaci a jest nią wykonywanie pracy wyłączonej ze ścieżek awansu i kariery.
Czy jednak ten wybór nie jest lepszy niż postawa głównej bohaterki ? daje szansę na bycie sobą , zgodę z własnymi osobistymi przekonaniami i co bardzo ważne zachowanie dystansu do wszelkich ideologii. W zasadzie tylko portier jest osobą szczęśliwą. Dopełnieniem klimatu spektaklu jest scenografia autorstwa Karoliny Bramowicz która stworzyła przestrzeń niezwykle oszczędną i adekwatną do tytułu w a więc laboratoryjną. Emanującą chłodem i sterylnością stale obecną nawet gdy gra toczy się w rodzinnym salonie z miękką i szeroką sofą.
Estetyczny puryzm wpisujący się we współczesne kanony designerskie momentami napawa niepokojem bo zaczyna być odbiciem rodzącej się ideologii uznawanej za jedyną i słuszną. Prowadzi to do obaw przed niektórymi badaniami czy rozwiązaniami społecznymi i kształtującymi się podziałami ludności opartymi na nowej lecz równie groźnej wersji eugeniki której niechlubną pierwszą wersję społeczeństwo już przerobiło w Trzeciej Rzeszy lat 30 ubiegłego wieku.
,,Laborantka" jest więc przedstawieniem ważnym, niepokojącym i ostrzegającym przed ślepą wiarą w ideologię a także odkrycia naukowe i medyczne zwłaszcza jeśli roszczą sobie one prawa do bycia jedynymi i powszechnymi. Tak bowiem rodzą się totalitaryzmy dehumanizujące nie tylko grupy ale też jednostki pozbawiając je uczuć takich jak miłość czy wrażliwość.