Szaleństwo nocy letniej
Wysokie C , Tomasz Zapert , Do rzeczy , 13.06.2025
Z półdystansu II Ostatnia w tym sezonie premiera stołecznego Teatru Współczesnego „Szaleństwo nocy letniej” imponuje przede wszystkim tonalnie.
Rozpisane na dwa głosy: żeński (Natalii Stachyry) oraz męski (Mateusza Króla) przedstawienie autorstwa szkockiego tandemu dramatopisarskiego David Greig – Gordon McIntyre zdecydowanie zyskuje za sprawą muzycznej wirtuozerii Macieja Papalskiego. Ukrytego za lśniąca kotarą ograniczającą scenę. Jego popisy na gitarach: akustycznej i elektrycznej, towarzyszą przypowieści o hedonistycznie nastawionym do życia duecie, który zbliżając się do przekroczenie conradowskiej smugi cienia usiłuje zmienić własną egzystencję.
W przypadku Heleny – zdeklarowanej singielki – znaczoną sowicie wynagradzaną, lecz niezmiernie wyczerpującą harówką w jurystycznej korporacji. Systematycznie tłumioną weekendowymi pijaństwami oraz doraźnym seksem z przypadkowymi partnerami, zazwyczaj poznanymi przy kontuarze. Bob też ma doświadczenia z Temidą. Spowodowały je liczne konflikty mężczyzny z prawem. Ta z pozoru całkowicie niekompatybilna para zaznajamia się w pubie, a obficie podlewany alkoholem – i deszczem, jak na Albion przystało – wieczór świętojański kończy się w łóżku.
Wraz z powtarzająca się w tygodniowych interwałach sytuacją widzowie poznają bohaterów sztuki coraz lepiej. Umożliwiają to nie tylko ich, powiedzmy łagodnie, kipiące emocjami, wysoce ekspresyjne konwersacje, lecz również monologi odkrywające sekrety ukryte głęboko w zakamarkach duszy. Niekiedy wstydliwe i mroczne, często poruszające.
Prezentowany na Scenie w Baraku spektakl wyreżyserowała Ewa Konstancja Bułhak, wykładowczyni Akademii Teatralnej w Warszawie. Rektorem tej zasłużonej dla krajowej Melpomeny uczelni był do niedawna Wojciech Malajkat – od kilkunastu miesięcy dyrektor Teatru Współczesnego. Czy pomysł współpracy obojga pod adresem Mokotowska 13 narodził się jeszcze w gmachu przy ulicy Miodowej 22/24? To bez znaczenia, zważywszy na owocność plonu.
Bowiem mamy do czynienia z historia inteligentną, przewrotną, kolorową, pouczającą i romantyczną. Może niezbyt oryginalną, chociaż bez wątpienia uniwersalną. Podobne figury i postawy można dziś spotkać pod rozmaitymi szerokościami geograficznymi. Zwłaszcza tam, gdzie pojęcie mieć determinuje termin być.