Kretyn i Ska. Trzy jednoaktówki.
Leonia Jabłonkówna, Teatr nr 10, 16.31.05.1970

Realizatorzy starali się uratować tworzywo literackie - które wzięli na warsztat, zapewne z uwagi na tkwiące w nim bądź co bądź elementy teatralnego humoru i ze względu na wysoką skądinąd rangę autora - przez stworzenie doń "dystansu ironicznego".
W pewnej mierze udało się to osiągnąć; najpierw dzięki rozwiązaniu scenograficznemu Daniela Mroza, który dał ciekawe i sugestywne pod względem plastycznym, a funkcjonalne obramienie dla wszystkich trzech pozycji, stosując zestaw parawanów, pokrytych czarno-białymi fotogramami.
Są to utrzymane w stylu "baedeckerowskim" reprodukcje słynnych, reprezentacyjnych dzieł sztuki włoskiej i powiększenia typowych, pocztówkowych "widoczków" reklamujących piękno Italii.
W tak skonstruowanej przestrzeni scenicznej dobrze się mieści zarówno wnętrze sądu w "Patencie", jak pokój prowincjonalnej redakcji w "Kretynie" i salka restauracyjna w "Człowieku z kwiatem". [...]
Drugi element "ironicznego dystansu" stworzył reżyser, Helmut Kajzar, dopisując do całości coś w rodzaju konferansjerki, wygłaszanej przed rozpoczęciem widowiska i przed każdym z kolejnych obrazów. Jest to zręcznie skonstruowany pastisz - "apokryf" z Pirandella, trawestujący różne jego wypowiedzi i manifesty estetyczne. To międzysłowie rozegrane jest inteligentnie i pomysłowo przez Piotra Fronczewskiego i budzi żywy oddźwięk na widowni - głównie wśród tych odbiorców, którzy w stosunku do samych tekstów autorskich odczuwają wyraźny niedosyt.

Deklaracja dostępności