<<< menu     <<< wstecz


   DOKUMENTACJA
 

Rok 1982

Leon Schiller

Pastorałka

Reż. Maciej Englert. Scen. Ewa Starowieyska
Muzyka: Leon Schiller, Jan Maklakiewicz.
Premiera 15.I.1982 r.

Istotnie, górnym "C" rozpoczął swoją dyrektorską kadencję na Mokotowskiej Maciej Englert. Spektakl "Pastorałki" to coś więcej niż dobre, bardzo dobre przedstawienie. To odpowiedź wyzwaniu i zarazem dementi w sprawie stanu sztuki polskiego teatru. Jeszcze więcej: to rzemiosło nobilitowane, to kruszenie mitu o ułomności teatru dramatycznego, niezdolnego (rzekomo) wyjść poza słowo. To przykład rzetelnej, zespołowej pracy, składającej się na godny efekt.[...] Z tego przedstawienia publiczność wychodzi nagrodzona.

Krystyna Gucewicz
Express Wieczorny, 11.II.1982 r.

Przedstawienie jest bardzo starannie dopracowane i aktorsko, i wokalnie, i tanecznie, i muzycznie. Zespół daje dowód wzorowo rzetelnego stosunku do swej pracy. [...] Całość jest tak koncertowo zestrojona i tak bez jakichkolwiek luk, że mogę tylko przekazać ogólne uznanie dla wszystkich bez wyjątku.

Jerzy Zagórski
Kurier Polski, 27.I.1982 r.



"Pastorałki" Schillera i Englerta wzrusza i zachwyca. Śpiewy anielic (Celińska - Kownacka - Raksa - Sołtysik - Girycz - Kotulanka) brzmią z maestrią iście niebiańską. Bawi nas Krzysztof Kowalewski w roli Heroda oraz Mieczysław Czechowicz, Wiesław Michnikowski i Henryk Borowski jako betlejemscy pasterze, roztkliwia subtelna Maria (Maja Pakulnis) i opiekuńczy Józef (Andrzej Stockinger). Zapisują się w pamięci kreacje: Marcina Trońskiego (Adam), Bogusława Lindy (Archanioł Michał), Grzegorza Wonsa (aż w trzech wcieleniach), Emilii Krakowskiej, Marty Lipińskiej.[...]

To pierwsze i jakże udane posunięcie nowego szefa placówki na Mokotowskiej dobrze wróży dalszym losom Teatru Współczesnego.

Marzena Wiśniewska
Sztandar Młodych, 26-28.II.1982 r.

 

Edward Bond

Lato

Przekład: Gustaw Gottesman.
Reż: Maciej Englert. Scen: Andrzej Przybył
Prapremiera 1.V.1982 r.

Warszawski Teatr Współczesny wraca do swej dobrej tradycji. Jedną z jego najpoważniejszych zasług było prezentowanie nowych sztuk dramaturgii światowej w kilka miesięcy po prapremierach tych utworów. Angielska prapremiera nowej sztuki Edwarda Bonda "Lato" odbyła się w styczniu na scenie londyńskiego Teatru Narodowego w reżyserii autora. Polska prapremiera [...] - w maju. [...]

Sytuacja wyjściowa bardzo konwencjonalna. Oto do nadmorskiej miejscowości w kraju socjalistycznym na południu Europy (chyba w Jugosławii) przyjeżdża z Londynu na wakacje elegancka pani z córką. Nie zamieszka w hotelu, zbudowanym niedawno, lecz w pięknym starym domu z tarasem, skąd roztacza się wspaniały widok na morze i nadbrzeżne wyspy. Nie jest tu po raz pierwszy, przyjeżdżała , jak widać, nieraz w przeszłości, łączą ją niezbyt jasne dla widzów, ale ewidentne więzy z panią domu i jej synem, miejscowym lekarzem, zakochanym w jej córce.

Powoli odsłania autor kartę po karcie z życia dwóch bohaterek dramatu. Wyrasta z tego okrutna opowieść o losach ludzkich przed wojną, w czasie wojny i po niej, tragedia o wielkiej sile wyrazu.[...]

Powodzenie "Lata" zależy przede wszystkim od obsady dwóch głównych ról. Maciej Englert znalazł w Teatrze Współczesnym idealne odtwórczynie. Niezwykłą niespodziankę sprawia miłośnikom swego wielkiego talentu Zofia Mrozowska w roli Marty. Jest zupełnie inna niż w większości ról, jakie grała w przeszłości: twarda, oschła, pryncypialna, chwilami nawet brutalna. Jest w niej niezwykła siła i prawość człowieka, walczącego o słuszną sprawę, ale jest także nienawiść, zmuszająca do zastanowienia nad wartością moralną jej postawy. Mrozowska nie ukrywa złożonego charakteru psychiki Marty, potrafi bez sentymentalizmu pokazać tragedię umierającego w pełni świadomości człowieka, lecz także krytycznie przedstawić jej wady, chwilami nawet delikatnie je wyśmiać. Ujawnia się tu w pełni talent charakterystyczny aktorki, tak długo kryjący się pod powłoką romantycznego głosu, ruchu i gestu. To wielka kreacja, godna odnotowania w kronikach teatralnych.

Znakomitą partnerkę znajduje Zofia Mrozowska w osobie Antoniny Gordon-Góreckiej, która tak rzadko, niestety oglądaliśmy ostatnio na scenie. Jej Ksenia jest starym dzieckiem, rozpuszczonym przez los i życie. Zawsze dobrze się jej wiodło, nie jest więc w stanie zrozumieć ani nienawiści, ani cierpienia Marty. Jest egoistką, egocentryczką, lecz i ona nie jest wcale tak prostym człowiekiem, jakby się to na pozór wydawało. Antonina Gordon-Górecka potrafi wygrać całą gamę odruchów psychicznych Kseni. Są wśród nich także odruchy pozytywne, nie można Kseni jednoznacznie potępić. Sympatie autora są bez wątpienia po stronie Marty, lecz Antonina Gordon-Górecka daje swej Kseni tyle naturalnego wdzięku, że i ta postać okazuje się bogata, pełna sprzeczności, a więc prawdziwa.

A jak pysznie prowadzą obie panie dialog! Kultura słowa była zawsze siłą teatru Axerowskiego. Ujawnia się ona w pełni w tym przedstawieniu. Każda replika jest nie tylko krystalicznie czysta, jasna, wypełniona psychologiczną treścią, lecz także nasycona uczuciami. Nie ma tu ani jednego pustego miejsca, a ostatnia pożegnalna rozmowa Marty z Ksenią pozostaje na długo w pamięci.[...]

Zmiana warty w Teatrze Współczesnym odbywa się w biegu. Nie jest to proces łatwy. Po tylu latach teatr przeszedł spod władzy Erwina Axera pod kierownictwo Macieja Englerta. Przemiana, nieunikniona, będzie wymagała zapewne czasu. Lecz już dziś można powiedzieć, że Maciej Englert ma ambicję, by nie znaleźć się w niewoli przeszłości, lecz rozwijać to, co było cenne w dawnej tradycji Teatru Współczesnego i dodać do niej nowe wartości. Pragnie wnieść je zarówno w doborze repertuaru, jak i w pracy reżyserskiej, pełnej zrozumienia dla słowa i dobrej literatury, lecz także dla muzyki, ruchu, gestu. Dał tego dowody już w kilku przedstawieniach, poczynając od "Największej świętości"( FOTO PLAKATWYIMKI Z ARCHIWUM) Iona Druce, poprzez "Kurkę wodną" ( FOTO PLAKAT ) Witkacego, po "Lato" Bonda.

Roman Szydłowski
Życie Literackie nr 19, 20.VI.1982.

więcej zdjęć ->>>>



 

Bertolt Brecht i Kurt Weill

Mahagonny

Przekład: Jacek St. Buras.
Adaptacja: Jacek St. Buras, Krzysztof Zaleski.
Reżyseria: Krzysztof Zaleski.
Dekoracje: Wiesław Olko, Krzysztof Baumiller.
Kostiumy: Irena Biegańska.
Przygotowanie muzyczne i instrumentacja: Jerzy Satanowski.
Gra zespół pod dyrekcją Tomasza Bajerskiego.
Premiera 24.VI.1982 r.

Na triumf - tym razem Krzysztofa Zaleskiego - złożyło się wszystko: i praca Jerzego Satanowskiego i scenografia Wiesława Olko i Krzysztofa Baumillera i znakomita gra młodego zespołu Teatru Współczesnego. Wśród aktorów [...] wymieniłabym na pierwszym miejscu Krystynę Tkacz (Wdowa Begbick) i Stanisławę Celińską (Jenny) a obok Wojciecha Wysockiego (liryczny Jim Mahoney) i Adama Ferencego.

Marzena Wiśniewska
Sztandar Młodych, 8-l0.X.1982 r.

Otrzymaliśmy znakomicie zrobione widowisko. Wiesław Olko i Krzysztof Baumiller zabudowali scenę żelaznymi konstrukcjami, podestami i schodkami, tworząc kilka poziomów gry, dynamizując przestrzeń i skrzętnie ukrywając niefunkcjonalność sceny na Mokotowskiej.

Krzysztof Zaleski sprawnie uruchomił sceniczną maszynerię, poszczególne sekwencje płynnie przechodziły jedna w drugą, przedstawienie miało wartki rytm, skontrastowane w nastrojach scenki pozostawiały mnóstwo miejsca inwencji aktorów.

Jacek Sieradzki
Teatr nr 3, XI.1982 r.

...od lat nie było tak udanej interpretacji Brechta, jak "Mahagonny" w interpretacji Krzysztofa Zaleskiego. Przedstawienie utrzymane konsekwentnie w stylu lat dwudziestych, ze świetnym pastiszem tingel-tanglu, ujawniło, jak rzeczywiście smakuje Brechtowska dydaktyka w atrakcyjnym teatralnie opakowaniu. Znalazło przy tym własny ton.

Elżbieta Wysińska
Dialog, VI.1985 r.

więcej zdjęć ->>>>